Pomysł na zdjęcia wpadł w oko, warunki „techniczne” pozowania ustalone i zaakceptowane, termin umówiony…
ale jak mam się przygotować do zdjęć?
Po pierwsze primo
O ile podczas opowiadania pomysłu nie zaznaczę,
że potrzebny jest konkretny makijaż (o ile w ogóle twarz będzie widoczna), to przed sesją nie musisz się malować!
To jest właśnie ogromna przewaga fotografii aktu nad zdjęciami mody czy beauty – zero makijażu, zero problemów „co na siebie założyć”!
Jeśli „bez makijażu nie wychodzisz z domu” to zostaje
tzw. make-up no make up. czyli cieliste usta i oczy
oraz zmatowiona skóra twarzy.
Po drugie primo 😉
Na minimum godzinę przed wyjściem z domu, pozbądź się
z siebie wszystkiego, co Cię opina – bielizna, gumki, ciasne spodenki etc. Chodzi o to, aby na miejscu pstrykania nie było żadnych odgnieceń na skórze. Można to niby rozetrzeć, ale potem kolejne 20 minut trzeba czekać, aż po rozcieraniu zniknie czerwień ze skóry. A tak to jeśli z godzinkę prędzej przed wyjściem z domu pozbywasz się bielizny i np. spodni na gumce; to przez tą ponad godzinę skóra się „zregeneruje” i będzie pięknie i równo.
Po trzecie primo ultimo
Na samą sesję ubierz się możliwie luźno (nawiązując do drugiego primo). Luźne spodnie i bluzka lub jakaś sukienka
(i nadal bez bielizny).
Ze swojej strony powiem, że sympatycznie jest zobaczyć modelkę, która przyjeżdża na sesję w szlafroku lub jak „chłop z mazur” w mocno oversize’owej koszuli flanelowej, 3 rozmiary za dużych spodniach i w gumofilcach, bo one nie uciskają stóp. (Magda pozdrawiam jeśli to czytasz 😉 )
Z jednej strony ludzie w autobusie mieli “zrobiony dzień”,
z drugiej – na sesji ani jednego odgniotka na skórze!
Wpis ten powstał z wrodzonej cnoty lenistwa, którą to usilnie pielęgnuję, żeby co chwila nie pisać tego samego do różnych osób przed sesją, a tylko wkleić link 😉